Dziś rusza Narodowy Spis Powszechny. Udział w nim jest obowiązkowy, odmowa podlega karze. Niestety, państwo zmusza część osób do podawania nieprawdziwych informacji.
W spisie zastosowany jest binarny podział na płeć – wybieramy między “kobieta” i “mężczyzna” a nasz wybór jest dodatkowo weryfikowany przy pomocy PESELu. Oznacza to, że:
osoby niebinarne nie mają możliwości wskazania płci pasującej do odczuwanej
osoby transpłciowe przed prawnym uzgodnieniem płci również są zmuszone skłamać
GUS zasłania się potrzebą weryfikacji tożsamości, ale to marny argument – dane o płci są zbierane głównie do celów statystycznych, w ten sposób będą po prostu przekłamane. Mamy więc do czynienia z kolejnym przejawem systemowej dyskryminacji osób transpłciowych i niebinarnych. Dyskryminacji, której można było minimalnym wysiłkiem uniknąć.
Jest to szczególnie smutne w kontekście obchodzonego wczoraj Dnia Widoczności Osób Transpłciowych, bo to nic innego jak systemowe odbieranie nam tej widoczności i wymazywanie ze społeczeństwa. Jeśli nie zbieramy danych o jakiejś grupie, to w oczach systemu ona nie istnieje.
Tego typu zabiegi utrudniają szacowanie udziału “niepożądanych” osób w społeczności i ostatecznie umożliwiają przekłamywanie historii, np. poprzez wmawianie nam, że osoby transpłciowe nigdy w naszym społeczeństwie nie istniały i są tylko przelotną “modą”.
grafika: Strzałka Foto